Ślady po rowach strzeleckich w krajobrazie Doliny Śmierci

Ze zbioru zeznań przeciwko Richardowi Hildenbrandtowi, wyższemu dowódcy SS i policji w Gdańsku oraz towarzyszom o ludobójstwo pochodzą informacje od Bronisława Siutkowskiego (zbiory Archiwum Państwowego w Bydgoszczy. Pracował on wraz z rodziną u gospodarza Antoniego Schülkiego w Dolinie. Jak się wydaje to właśnie od nazwy Doliny i egzekucji, które miały miejsce na okolicznym polu rolnym została ukuta nazwa Doliny Śmierci wśród mieszkańców Chojnic i regionu. Siutkowski tak wspominał wydarzenia z 1939 roku:

Przy końcu września 1939 r. pasłem krowy na terenie, którym wojsko polskie przed wojną wykopało rowy strzeleckie. Do tych rowów doprowadził miejscowy Selbstschutz, wśród których rozpoznałem miejscowego Niemca nazwiskiem Schau, grupę mężczyzn i kobiet złożoną mniej więcej z 70 osób. Z tej grupy podprowadzono na brzeg rowu po 6-ciu ludzi i na komendę tego Schau’a rozstrzeliwano ich. O ile zastrzeleni nie wpadli do rowu, to biegali Niemcy i kolbami wpychali do rowu względnie też kopnięciem nogi w rowie tych, którzy jeszcze żyli dobijano z pistoletów. Ja obserwowałem to zajście z odległości około 150 metrów i widziałem dokładnie co się działo. Rozstrzelanie tej grupy miało miejsce pod koniec września i było w ogóle pierwszym na tym terenie.

W dalszej części dokumentu jest mowa o fakcie, że kolejne egzekucje miały miejsce niemalże każdego dnia. Ofiary zwożono po 15-20 osób samochodem ciężarowym. Siutkowski także słyszał rozstrzeliwania niepełnosprawnych z Krajowych Zakładów Opieki Społecznej. Mordy na okolicznych polach trwały, zdaniem świadka, do przełomu listopada i grudnia 1939 roku.

O wykorzystywaniu polskich rowów strzeleckich jako grobów masowych wspomina jeszcze wielu innych świadków. Niemniej jednak rowów nie widać we współczesnym krajobrazie Doliny Śmierci. Zostały on zniwelowane w trackie prac ekshumacyjnych w 1945 roku oraz corocznego uprawiania pola przez następne dekady. Również na pochodnych produktach lotniczego skanowania laserowego ślady polskich rowów są nieczytelne. Dopiero zdjęcie lotnicze z 1940 roku, które pozyskał dr Mikołaj Kostyrko pozwala na ich lokalizacje.